Ostatnio coraz częściej nachodzi mnie refleksja, że my ludzie mamy taką tendencję, żeby traktować życie jak „oczywistą oczywistość”. Nie przywiązujemy większej wagi do tego czego naprawdę pragniemy. Wydaje nam się, że jeszcze dużo życia przed nami i zawsze będzie czas na jakieś zmiany, na realizację marzeń, na życie w zgodzie ze sobą. Tymczasem codzienność zagarnia cały nasz czas i energię. Kończymy żyjąc z dnia na dzień, ciągle odwlekając realizację tego, co nam w duszy gra. W dodatku uważamy, że na tym polega dorosłość i odpowiedzialność – na ciągłym zapieraniu się siebie, na żmudnej pracy i odbieraniu sobie przyjemności i radości z życia. Budzą nas dopiero wydarzenia, które są szokujące. Śmierć kogoś znajomego, wypadek, … wojna… W momencie kiedy okazuje się, że życie nie zostało nam dane na zawsze, nagle nabierają wartości zarówno nasze pragnienia jak i czas, który jeszcze nam do przeżycia pozostał. Stajemy wtedy przed wyborem. Możemy albo zamknąć się w sobie z lęku i przejść w stan wegetacji, żeby tylko przetrwać. Albo, nareszcie stanąć do życia odważnie i zacząć Żyć – przez wielkie ż.
Każdy człowiek ma w sobie złożony D.A.R. – niepowtarzalny zestaw talentów, osobowości, doświadczeń, misji życiowej… D.A.R. jest wyrazem życia. Darem jest każda istota ludzka, choć nie tylko. Tak naprawdę darem jest również każdy zwierzak, każda roślina, każdy zbiornik wodny… Wszystko co nas otacza jest darem dla nas. Tak samo jak my jesteśmy darem dla innych. Nasz D.A.R. chce zostać zrealizowany. Jeśli żyjemy w taki sposób, że ciągle zaprzeczamy sobie, żyjąc i pracując wbrew temu co dla nas ważne, wybieramy pustkę egzystencjalną zamiast pełni życia.
Ja bardzo długo tak właśnie żyłam i pracowałam. Co prawda nikt mnie nigdy nie zmuszał do obrania ścieżki zawodowej niezgodnej ze mną, która byłaby przykładowo kontynuacją jakiejś rodzinnej tradycji. Raczej, idąc za swoją intuicją, często na zasadzie wyboru negatywnego – nie lubiłam specjalnie przedmiotów przyrodniczych i ścisłych – kontynuowałam edukację, a potem pracę mniej więcej w zgodzie ze swoimi predyspozycjami. Natomiast, nigdy nie czułam się do końca na swoim miejscu. Wiecznie miałam poczucie, że coś mnie omija, czegoś mi brakuje, że życie toczy się tam gdzie mnie nie ma. Ponieważ nie czułam się żywa w tym życiu, które prowadziłam. Ponieważ duża część mojej pracy składała się z czynności, których nie lubiłam. Ponieważ nie utożsamiałam się z wykonywaną pracą i nie widziałam w niej głębszego sensu, raczej „głupią dłubaninę”
Dopiero kiedy zrozumiałam na czym dla mnie polega sens pracy i co tworzy mój D.A.R., zaczęłam wprowadzać zmiany , które doprowadziły mnie do obecnej pracy. Dzisiaj, pracując z ludźmi nad rozpoznaniem i realizacją ich D.A.R.u, pragnę działać na rzecz wspierania życia w całej jego różnorodności. Moją główną motywacją do pracy jest wizja, w której każdy człowiek rozumie w jaki sposób jest D.A.R.em, zna swoje talenty i rozpoznaje sens w swojej pracy na rzecz innych. Pracy, przez którą może wyrazić siebie i dzielić się sobą. Może czuć radość z tego Kim jest i przynależeć – mieć poczucie, że jest dobry, piękny, wartościowy i chciany.
Wyobrażam sobie, że w takim świecie pięknych, spełnionych ludzi, znających i rozporządzających swoimi D.A.R.ami, panowałby pokój, miłość i szacunek dla życia. Nikt nie musiałby udowadniać sobie i innym swojej wartości, zwłaszcza przez pomniejszanie wartości innych ludzi. Nikt nie musiałby walczyć o władzę, prestiż i majątek używając agresji, ponieważ czułby się napełniony swoim wewnętrznym bogactwem. Nikt nie musiałby zabiegać o to, żeby czuć się ważnym poprzez wzbudzanie lęku u innych, ponieważ przynależałby z miłości…
Być może jest to idealistyczna wizja, ale jest to kierunek, w którym zmierzam. Nawet jeśli nie miałabym doświadczyć takiego świata za mojego życia, czuję że warto taki świat tworzyć drobnymi krokami. Kiedyś przeczytałam, że wyższy cel, któremu ma służyć moja praca, powinnam ustalać „na Gwiazdę Północy, a nie na biegun północny”. Tej rady się trzymam. Chociaż Gwiazda Północy jest nieosiągalna z Ziemi, ma atuty, które warto wykorzystać – świeci jasno w ciemności, pokazuje drogę, pozwala działać z odwagą, ekscytuje. Pomimo iż sama w sobie jest nieosiągalna, pozwala osiągać wielkie, wspierające życie cele. Dlatego właśnie, dzisiaj czuję się „żywa” wykonując pracę, którą kocham i która ma dla mnie głęboki sens.
Jeśli Tobie podobnie w duszy gra, zastanów się jaka wizja sprawiłaby, że Twoja praca nabrałaby dla Ciebie sensu. Co jest dla Ciebie na tyle ważne, żebyś codziennie z radością wstawała do pracy, której efekt jest większy niż tylko comiesięczna wypłata.
Takiej pracy Ci życzę:) Nie czekaj na lepszy czas, żeby ją odkryć. Najlepszy czas jest teraz. Pozdrawiam Cię serdecznie. Magda