„Życie esencjalisty jest życiem bez poczucia żalu, w którym wiesz co prawdziwie ma znaczenie, ponieważ stale pytasz siebie: „Co jest istotne?”, pomijając wszystko inne.” Greg McKeown, Esencjalista
Cała maszyneria, którą ludzkość do tej pory wynalazła, włącznie z drukarką, samochodem i zmywarką do naczyń, miała nam pomóc zaoszczędzić czas i siły. Co też zresztą czyni. I wydawać by się mogło, że dzięki tym udogodnieniom, nasze tempo życia spadnie, a tymczasem większość z nas żyje w ciągłym pędzie, albo trwoni ten zyskany czas bez celu.
Cywilizacyjnie, chcemy coraz więcej doświadczać, posiadać, wiedzieć… a nasz konsumpcyjny świat podsuwa nam niekończące się możliwości zakupu kolejnych produktów, usług, wrażeń, których „jesteśmy warte”. Często nasze skrzynki mailowe pełne są nieprzeczytanych newsletterów i innych wiadomości. Mamy długą listę rozpoczętych i nieskończonych książek, kursów oraz wielu różnych zobowiązań, ciągnących się za nami z przeszłości. I kolejną długą listę rzeczy do zrobienia w przyszłości. Narzucamy sobie mordercze tempo działania, ale też żyjemy w kulturze wydajności i efektywności, która wymusza na nas pracę w ilości oraz tempie ponad nasze siły.
Żeby w ogóle sobie poradzić z natłokiem obowiązków, uprawiamy multitasking i automatycznie wykonujemy całe ciągi codziennych obowiązków. Automatycznie, to znaczy nie będąc obecnymi w tym co robimy, tu i teraz. Bez refleksji, bez radości, bez świadomego pochylenia się nad czynnością w naszych rękach. To automatyczne działanie z jednej strony oszczędza nam czas i energię, ale z drugiej nie pozwala świadomie przeżywać życia. Bo czy można nazwać przeżywaniem życia mechaniczne działanie bez poczucia sensu; chęć po prostu przetrwania kolejnego dnia w pracy; doczekania do wieczora, weekendu, kolejnych wakacji; życie życiem bohaterów seriali telewizyjnych, zamiast swoim własnym – z braku siły, czasu i pomysłu?
I nie ma nic złego w automatyzowaniu obowiązków, oglądaniu seriali, czy snuciu wakacyjnych planów. Chyba, że nigdy nie przystajemy, żeby sprawdzić, dokąd nas prowadzi nasz kolejny dzień, z wieloletniej serii zawsze takich samych dni. I nie cieszymy się mijającym właśnie momentem, bo jesteśmy w nim emocjonalnie nieobecne.
I tak sobie ostatnio myślałam, że nie jestem w stanie zrobić wszystkiego, co chciałabym zrobić. Nie przeczytam wszystkich interesujących mnie książek. Nie zobaczę wszystkich interesujących mnie miejsc. Nie poznam wszystkich ludzi, których chciałabym poznać. Nie wezmę udziału we wszystkich wydarzeniach. Nie dokonam wszystkiego tego, co chciałabym zrobić. Dlatego potrzebuję ciągle wybierać. A moje wybory nie przebiegają pomiędzy „dobrym”, a „złym”. Moje wybory przebiegają pomiędzy „lepszym” i „najlepszym”.
Więc, każdy wybór jest pożegnaniem czegoś cennego, na rzecz tego co naprawdę jest najcenniejsze. I często to są wybory prostych rzeczy, takich jak zrobienie świeżo wyciskanego soku warzywnego dla rodziny, zamiast wysłuchania kolejnego mądrego podcastu. Albo położenie się spać, zamiast czytania książki. Ale widzę, że osiągam spokój wewnętrzny, kiedy działam w zgodzie z moją hierarchią wartości. Gdzie najważniejsza jest rodzina, miłość, energia do tworzenia pięknego życia dla siebie i dla innych.
Ponieważ, życie mamy jedno. A przynajmniej jedno, co do którego mamy pewność. W makro skali.
W mikro skali. Każdy moment mamy do dyspozycji tylko jeden raz. Z tych mikro momentów składa się nasze życie.
Cyfra jeden jest tutaj kluczowa. W każdym jednym momencie, który akurat mija, możesz świadomie zrobić jedną rzecz. Czy to co robisz, jest tym co jest teraz dla Ciebie najważniejsze? Czy właśnie to wybierasz? Zadaj sobie to pytanie przynajmniej kilkakrotnie w ciągu dnia.
Jakie kryteria musi spełniać życie, którego nie będziesz żałować?
Jeśli stoisz na (zawodowym) rozdrożu i zastanawiasz się „Co dalej?”, zapraszam Cię do współpracy w indywidualnym procesie „Jesteś DARem”. Żeby sprawdzić, czy ten proces jest dla Ciebie, zapisz się na gratisową konsultację tutaj: https://magdamoskal.com/kontakt/
Czuj się serdecznie zaproszona/zaproszony:)
Z miłością.
Magda