147. Ufasz sobie? Autorytet wewnętrzny i zewnętrzny.

Próbowałaś kiedyś spojrzeć na swoje otoczenie w taki sposób, jakbyś je widziała po raz pierwszy w życiu? Ja czasami włączam „tryb ufoludka”. Tak nazywam perspektywę, patrząc z której, wszystko postrzegam jako uroczo zabawne. Sposób w jaki się ubieramy. Sposób w jaki prowadzimy samochody. Sposób w jaki rozmawiamy ze sobą…  języki, jakimi mówimy, z polskim na czele… Z ciepłym dystansem mogę wtedy obserwować świat jaki stworzyliśmy, jednocześnie czując się jego częścią i trochę outsiderką.

Bardzo lubię ten stan, ponieważ pozwala mi kwestionować to jak kulturowo funkcjonujemy, jednocześnie nie przekreślając całości. Lubię go, ponieważ mogę docenić to czego dopracowaliśmy się przez wieki, zachowując krytyczny ogląd na globalne konsekwencje nieudanych decyzji. Lubię, ponieważ ta perspektywa pozwala mi podejmować moje mikro decyzje, w moim mikro świecie.

Nie chcę tutaj głęboko wchodzić w krytykę systemu w jakim żyjemy, ale ciężko nie zauważyć, że od małego jesteśmy uczone polegania raczej na autorytecie zewnętrznym i ogólnie przyjętych zasadach, niż na swoim doświadczeniu, odczucia, emocjach i wiedzy. Jedzenie posiłku do końca, pomimo że nałożona porcja była zbyt duża. Noszenie zbyt wielu warstw ubrań, pomimo że Ci było gorąco, ale pogoda przecież taka kiepska. Brak procesu samodzielnego dochodzenia do rozwiązań w szkole, bo prawidłowa odpowiedź jest tylko jedna i w jej posiadaniu jest nauczycielka z kluczem rozwiązań…

Z drugiej strony, coraz więcej mówi się o intuicji, o słuchaniu swojej wewnętrznej mądrości, o zaufaniu sobie. Nie bez powodu. Nie możesz przeżyć życia, jeżeli nie jesteś w nim obecna i boisz się brać odpowiedzialność za decyzje, które podejmujesz zgodnie z własnym systemem wartości oraz z uwzględnieniem swoich potrzeb. Ulga wynikająca z uznania społecznego Twoich decyzji trwa chwilę. Życie, które jest konsekwencją decyzji podejmowanych według cudzych potrzeb, wartości i wyobrażeń, trwa… całe życie. Tylko czy takie życie możesz nazwać swoim?

To, że coś jest ogólnie przyjęte, nie znaczy, że zawsze jest słuszne. To, że „u nas w rodzinie, w kraju, w firmie…” zawsze robiliśmy rzeczy w taki sposób, nie oznacza, że to jest jedyny słuszny sposób działania, albo że takie działanie w ogóle ma sens. Zewnętrzne autorytety powinny być częścią tworzenia własnego światopoglądu, swojego wewnętrznego kompasu. Ale, ostateczna decyzja niech będzie głosem Twojego wewnętrznego autorytetu. Za lękiem życia po swojemu i dokonywania własnych wyborów z miłością, czeka wolność.

Jak byś dokończyła te zdania:

  • Czuję się wolna, kiedy…
  • Czuję, że moje życie należy do mnie, kiedy…
  • Moimi zewnętrznymi autorytetami są… Polegam na nich, ponieważ…
  • Kiedy ufam sobie…

Chcę, by zrozumiano, że żadna książka, żaden lekarz nie zastąpią własnej czujnej myśli, własnego uważnego spostrzegania.

Janusz Korczak, Jak kochać dziecko.

Jeśli stoisz na (zawodowym) rozdrożu i zastanawiasz się „Co dalej?”, zapraszam Cię do współpracy w indywidualnym procesie „Jesteś DARem”.  Żeby sprawdzić, czy ten proces jest dla Ciebie, zapisz się na gratisową konsultację tutaj: https://magdamoskal.com/kontakt/

Czuj się serdecznie zaproszona/y.

Magda

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *