„Porównywanie siebie z innymi prowadzi do duchowej śmierci.” Teresa z Avila
Jak sięgam pamięcią wstecz, ciemniejszymi cieniami na moim życiorysie rysują się momenty zazdrości. Tak w zasadzie, są to jedyne negatywne momenty wywołane przez pozytywne sytuacje zewnętrzne – czyjś sukces. Kiedyś w takich momentach miałam poczucie kompletnej porażki, ponieważ uznawałam, że nie poruszam się w życiu dostatecznie szybko. Poczucie nie dość szybkiego progresu, zawsze było efektem porównania z kimś, kto w moim pojęciu taki sukces odniósł i zazwyczaj była to osoba z mojego szeroko pojętego środowiska – ktoś, kogo uznawałam za „równego sobie” do momentu, w którym odniósł sukces, przez co w moich oczach „awansował” i mnie „wyprzedzał”. Czyjś sukces sprawiał, że czułam się niedostatecznie dobra, rozczarowana sobą oraz zdemobilizowana do dalszego działania – ktoś inny został wybrańcem losu, zgarniając pulę „nagrody”. W wielkim wyścigu zwanym życiem, czułam że zostaję z tyłu peletonu. Byłam zawiedziona, że jestem tylko sobą i to nie mnie „się udało”.
„Chęć stania się kimś innym jest marnotrawstwem osoby, którą jesteś.” Marylin Monroe
Momenty zazdrości są momentami zdrady siebie. To momenty, w których ze wstydem i rozczarowaniem mentalnie odsuwamy się od siebie. Tymczasem, to nie ślepy los rozdaje nagrody powodując, że komuś się uda, a komuś nie uda. Mamy bezpośredni wpływ na wydarzenia naszego życia, a kluczem do tego wpływu jest objęcie siebie samej ciepłym ramieniem; zapewnienie sobie uważności i wsparcia, czyli zdjęcie naszej uwagi z innych i skupienie jej na sobie. Porównywanie siebie z innymi jest z gruntu niesprawiedliwe, ponieważ porównujemy swoją kondycję wewnętrzną, wraz z naszymi słabościami i lękami, z tym co inni wystawiają na pokaz. To trochę tak jakbyśmy chciały porównać zdjęcie rentgenowskie swojego chorego zęba, z szerokim uśmiechem koleżanki jedzącej obiad w modnej restauracji na zdjęciu w social mediach.
„Nie jest moją odpowiedzialnością być piękną. Nie żyję w tym celu. Moja egzystencja nie polega na tym, jak bardzo atrakcyjną mnie widzisz.” Warsan Shire
Według mnie podstawą jest sytuacja, w której przestaję siebie postrzegać głównie w odniesieniu do innych. Z jednej strony, my ludzie jesteśmy istotami stadnymi, co powoduje, że porównujemy się, żeby wpasować się w swoje stado, (niektórzy z nas wręcz najlepiej się czują krocząc na jego czele) – co jest zrozumiałe , ponieważ potrzebujemy przynależeć i czuć się częścią jakiejś większej całości. Z drugiej strony jednak, potrzebujemy przede wszystkim przynależeć do siebie i mieć swój wewnętrzny środek ciężkości.
„Ty, jak nikt we Wszechświecie, zasługujesz na swoją miłość.” Budda
Poświęć sobie od czasu do czasu trochę czasu. W ramach auto-refleksji, odpowiedz sobie na kilka pytań: Gdzie teraz jestem w moim życiu? Jak tu doszłam? Dokąd zmierzam? Z czego jestem dumna? Za co chcę sobie podziękować? Jeśli masz poczucie, że marnujesz życie, że do niczego znaczącego nie doszłaś, zastanów się czego Ci w życiu brakuje, co spowodowałoby, że odczuwałabyś je jako znaczące. Zawsze jednak pamiętaj, żeby wyrazić sobie wdzięczność – przede wszystkim za to, że robisz co możesz, że starasz się na miarę swoich możliwości, że jesteś w drodze.
Twoje życie prywatne i zawodowe jest dziełem sztuki w trakcie tworzenia. Dopóki oddychasz, masz czas na zmiany, więc skup się na SWOICH mocnych stronach i przekuj je w działanie.