Bywa, że im ambitniejsze wyznaczam cele, im więcej chcę osiągnąć, zdobyć, nauczyć się, doświadczać, tym bardziej mnie to ostatecznie przygniata. Na etapie planowania mam mnóstwo pozytywnej energii, która stopniowo wygasa, w miarę jak moje pomysły pochłaniają mój czas, uwagę i siły na kolejnych etapach realizacji, kilku celów na raz.
Doświadczyłaś kiedyś takiego momentu, w którym czułaś się rozczarowana tym, że nie zrealizowałaś swoich planów? A zdarzyło Ci się już na etapie planowania pomyśleć, że i tak nie zrealizujesz swoich marzeń, bo kilka razy wcześniej siebie zawiodłaś, więc przestałaś swoje marzenia traktować serio? Ja mam takie momenty w swoim życiorysie.
Sprzyjają temu dwie okoliczności. Po pierwsze, życie „wchodzi w paradę” moim pomysłom. Życie po prostu się wydarza – przynosi nieoczekiwane wydarzenia, takie jak Covid, złamana ręka, kryzys w bliskiej relacji… lista możliwości jest praktycznie nieograniczona:)
Po drugie, nie należę do osób z nieskończonymi pokładami energii. Jakoś nie urodziłam się wulkanem niespożytej siły, a jako osoba wysoko wrażliwa mnóstwo energii „tracę” na mimowolne rejestrowanie bodźców napływających do mnie z mojego otoczenia. Hałas, jasne światło, obecność innych osób… zwyczajne zjawiska dnia codziennego, mnie dość szybko wyczerpują. Wyczerpuje mnie również pośpiech i lista rzeczy do zrobienia, która wydłuża się w trakcie dnia, kiedy nie mam przestrzeni na nic więcej, niż to co już zaplanowałam. Moja energia jest zasobem, którego potrzebuję ekonomicznie używać.
I tak sobie myślę, że każda z nas jest inna. Każda z nas ma swój zasób siły życiowej i możliwości. Każda z nas ma też swoje ograniczenia. Tylko czy my siebie akceptujemy w naszej sile tak samo jak w naszej słabości?
Mówi się, że trasę w górach należy wytyczyć na możliwości najsłabszego członka wyprawy. W przeciwnym razie, cała wyprawa zostanie zagrożona. Idąc tym tokiem rozumowania, lepiej wytyczyć mniejsze, łatwiejsze cele i je zrealizować w zgodzie ze sobą, niż nie zrealizować większych celów, które wyczerpią Cię po drodze. A jeszcze lepiej, wytyczyć jeden cel, a nie kilka. Jeden cel prywatny. Jeden cel zawodowy. Mniej, ale w zgodzie z Twoimi 3 WARTOŚCIAMI/UCZUCIAMI.
A skoro tak, to:
- Jaki cel prywatny chciałabyś wyznaczyć na 2023 rok? Co chcesz czuć jak go osiągniesz ? Jak musiałby wyglądać zrealizowany cel, żebyś mogła poczuć Twoje 3 wartości?
- Jaki cel zawodowy chciałabyś wyznaczyć na 2023 rok? Co chcesz czuć jak go osiągniesz ? Jak musiałby wyglądać zrealizowany cel, żebyś mogła poczuć Twoje 3 wartości?
- Co jest Twoim najsłabszym ogniwem – ograniczona energia, małe dzieci na Twoim wychowaniu, niewiele czasu poza pracą zawodową, chaos organizacyjny…?
- W czym jesteś mocna? Które z Twoich mocnych stron pomagały Ci do tej pory osiągać cele? Jak możesz ich używać świadomie?
- Jaka intencja pomoże Ci w tym roku działać w zgodzie zarówno z Twoją mocą, jak i uszanowaniem Twojego najsłabszego ogniwa: Mniej znaczy więcej; Zaufaj – zrób ile możesz i „oddaj” resztę; Moja spokojna moc zawsze mnie wspiera; Zmiana małymi krokami; Jedna rzecz na raz; Jestem wierna sobie …?
Mniej znaczy więcej. To jest moja obserwacja. Mniej oczekiwań, planów, zadań do wykonania, wyznaczonych celów ma większą szansę na realizację. W miarę jak będziesz osiągać małe cele, będzie rosła Twoja energia do realizacji większych. Celebruj każdy mały sukces. Wyznacz jeden cel. Kolejny wyznaczysz, jak zrealizujesz poprzedni. Jedna rzecz na raz. I bądź dla siebie dobra!
Nie omiataj tego ćwiczenia wzrokiem, to nic Ci nie da. Żeby ćwiczenia miały moc, trzeba je zrobić. To naprawdę wiele zmienia:)
Z przyjemnością poznam Twoją perspektywę! Odezwij się do mnie w każdej chwili. Jestem tu, aby Cię wspierać! Jeśli masz pytania, potrzebujesz wyjaśnień lub czujesz się zagubiona na zawodowym rozdrożu, napisz do mnie na adres: magdalenamoskal@profundo-coaching.com.
Cenię Twoje osobiste doświadczenie i chętnie dowiem się, gdzie jesteś na swojej drodze. Nie musisz spędzać życia na rozdrożu:)
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Magda